Rozdział 3 (1392-1526)
III. Wałbrzych i ziemie śląskie w Królestwie Czech (1392-1526)
Za czasów Bolka II, który, przypomnijmy, zmarł w 1368 roku, na całym Śląsku nastąpił znaczny wzrost gospodarczy. Po przejściu księstwa świdnickiego pod panowanie królów czeskich w 1392 roku (inne części Śląska znalazły się pod czeskim panowaniem znacznie wcześniej), początkowo, podobnie jak na całym Śląsku, nadal trwała koniunktura gospodarcza. Dzięki przywilejom cesarskim Wrocław stał się drugim, co do wielkości, miastem Korony Czeskiej (po Pradze). Także Świdnica była w tamtych czasach miastem bardzo znanym i bogatym. W Świdnicy wyrabiano doskonałe zbroje, misiurki, pancerze, sierpy, kosy i noże, naczynia ozdobne i polerowane, odlewano też dzwony i działa. W 1373 roku ratusz świdnicki otrzymał okazały zegar mechaniczny (na wrocławskim ratuszu pierwszy zegar mechaniczny zamontowano tylko 6 lat wcześniej, w 1367 roku). Nawet w niewielkich wsiach wznosi się murowane kościoły – przykładem może tu być Struga, gdzie w 1376 roku (według innego źródła już w 1305 roku) wzniesiono kościół Marii Panny, zachowany do dzisiaj, choć przebudowany kościół Matki Boskiej Bolesnej. Władzę w Świdnicy po śmierci księżnej Agnieszki (wdowy po Bolku II), w 1392 roku, objął starosta czeski Benesz z Chuśnik. Zamkami śląskimi zarządzają także czescy starostowie zamkowi – w Książu pierwszym wzmiankowanym starostą zamkowym był Keklo von Tschirn, a Nowym Dworem, jak już wspomniano władał Ulryk Schoff.
Jednym z celów Karola IV było oderwanie Śląska od diecezji gnieźnieńskiej i podporządkowanie go arcybiskupstwu praskiemu. Tylko dzięki upartej postawie króla Kazimierza Wielkiego, oraz dzięki uzyskaniu przez polskich posłów poparcia papiestwa, nie doszło do tego. Tym niemniej królowie czescy wciąż starali się jak najmocniej związać Śląsk ze swoim państwem. Za cenę nie wysuwania przez Luksemburgów pretensji do Polski, nowy polski król – Ludwik Andegaweński (u nas nazywany Ludwikiem Węgierskim), jeszcze w 1372 roku zrzekł się wszelkich praw do Śląska, w imieniu swoim i swoich następców. W całych Czechach następuje w tym czasie gospodarcza i polityczna inwazja Niemców. Wszystkie wyższe stanowiska państwowe i kościelne obejmują osoby pochodzące z Niemiec, stopniowo spychając ludność czeską w dół drabiny społecznej. Rdzenna, słowiańska ludność Śląska stała w tej hierarchii jeszcze niżej.
Mimo tych niesprzyjających warunków kultura słowiańska nie zginęła. Szczególnie bujnie rozkwitła właśnie wtedy na dworze lennika czeskiego, księcia brzeskiego Ludwika I, zmarłego w 1398 roku (linia książąt legnicko-brzeskich dotrwała aż do 1675 roku). To tam powstał tak zwany Kodeks Lubiński (1353), zawierający 204 pergaminowe karty, na których spisano losy świętej Jadwigi. W dziele tym umieszczono 61 ilustracji związanych z życiem świętej, ilustracji, które są perłą śląskiego malarstwa miniaturowego. Ten sam piastowski książę, w 1378 roku, ufundował również wielką, gotycką kolegiatę w Brzegu. Mecenat Ludwika I umożliwił powstanie Kroniki Książąt Polskich, napisanej przez Piotra z Byczyny, kanonika z kolegiaty brzeskiej, około roku 1385. Jest to najwybitniejsze dzieło historiografii śląskiej XIV wieku.
Po śmierci cesarza Karola IV (1378), cieszącego się szczególnie wielkim uznaniem wrocławskich i świdnickich mieszczan, nastąpił podział wszystkich ziem zebranych przez starego władcę. Cały obszar podzielony został między jego trzech synów, których doczekał się w końcu, w późnym wieku: Wacława, Zygmunta i Jana. Królem Czech (a więc i władcą Śląska), królem niemieckim i władcą Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego został Wacław IV Luksemburski. Zygmunt otrzymał Brandenburgię a Jan – Łużyce. W Polsce, która w tym czasie nie interesuje się już zupełnie Śląskiem, na mocy wspomnianych układów z 1372 roku, najpierw panuje Ludwik Węgierski (z dynastii andegaweńskiej) a po nim jego córka Jadwiga Anjou, w 1384 roku koronowana na króla Polski. To na specjalne zamówienie dla polskiej królowej, około 1399 roku, w klasztorze augustianów w Kłodzku powstała najstarsza część słynnego „Psałterza floriańskiego”. Zarówno w Polsce, jak i na Śląsku wzmagają się w tym czasie wewnętrzne zamieszki i rozboje. W związku z tym, w 1384 roku król Wacław IV zgodził się na to, aby miasta: Świdnica, Jawor i Strzegom zorganizowały własne oddziały zbrojne dla ochrony przed napadami na kupców, pochodzących z tych miast lub też do nich zdążających. Z 1386 roku pochodzi informacja o produkcji prochu we Wrocławiu, z 1397 roku o zatrudnieniu przez to miasto „puszkarza”, niejakiego Mikołaja z Krosna, a z 1403 zachowała się wzmianka o odlewaniu dział we Wrocławiu. Przy okazji warto odnotować, że w 1387 roku powstał we Wrocławiu pierwszy wodociąg. Wodociągi w miastach były wówczas wielką rzadkością.
Wobec włączenia wszystkich księstw śląskich do korony czeskiej bezcelowym było dalsze utrzymywanie przez poszczególnych książąt obronnych zamków granicznych. Wiele z tych zamków przekazano więc w tym czasie we władanie, lub sprzedano, zasłużonym rodom rycerskim. Między innymi w ten właśnie sposób rycerz Gotsche Schoff otrzymał graniczny zamek Chojnik. Był on protoplastą wielce znaczącego w późniejszych latach dla Śląska rodu Schaffgotschów. W tym czasie także wałbrzyski zamek Nowy Dwór stał się własnością tegoż rodu. Wiadomo, bowiem, że kiedy około 1400 roku osada wałbrzyska otrzymała prawa miejskie, miasto i zamek były już własnością rodu Schaffgotschów. W 1401 roku Gotsche Schoff zakupił też wieś Ciernie (Zirlau) koło Świebodzic, ale jeszcze w tym samym roku odsprzedał ją na rzecz zamku Książ. Zamek Książ został w 1401 roku zakupiony przez Janka von Chotiemitza za cenę 1000 kop groszy praskich. Jeśli chodzi o zamek wałbrzyski, to od 1405 roku w zapiskach pojawia się regularnie nazwa „Nowy Dwór” („Neuhaus”) – być może wiążąca się z pożarem starego wałbrzyskiego zamku i jego odbudową. Rodzina Schaffgotschów posiadała zamek i miasteczko do 1426 roku. Z zachowanych dokumentów wiadomo też, że w 1401 roku osada Biały Kamień należała do Ulricha Schoffa, który sprzedał ją swoim krewnym. W 1425 roku Biały Kamień a w 1426 roku także Wałbrzych przeszedł w ręce Hansa von Liebenthala. W dokumentach wymieniono wówczas Wałbrzych jako miasteczko, z czego wysnuwa się przypuszczenie, że około 1400 roku wieś otrzymała prawa miejskie, choć nie wiadomo jakie i czy pełne. Był tu wówczas młyn i karczma a wśród mieszkańców występowali także tkacze. Istniał już wtedy także folwark Wałbrzych Górny, pomiędzy miastem a sąsiednim Podgórzem (Dittersbach), należący do Ulricha von Czettritza z Cisów i Strugi. Ulrich von Czettritz osiedlił się na zamku Cisy (Zeiskern) już w roku 1400. Zmarł w roku 1450 w Strudze (Adelsbach) a pochowano go w ufundowanym przez niego kościele w Wałbrzychu.
W lipcu 1404 roku we Wrocławiu odbyło się spotkanie czeskiego króla Wacława IV z kolejnym królem polskim – Władysławem Jagiełło, byłym litewskim, pogańskim księciem, w 1383 roku wybranym na męża dla Jadwigi, a koronowanym dopiero po chrzcie, w roku 1386 (ojcem chrzestnym Jagiełły był śląski książę Władysław Opolczyk).
W roku 1413 Śląsk przeżył wielką zarazę. Zmarło wtedy ponoć aż trzydzieści tysięcy osób. Nie ma jednak informacji o zarazie w okolicach Wałbrzycha. Wiadomo natomiast, że w 1412 roku właściciel zamku Książ, Janko von Chotiemitz, podarował szpitalowi w Świebodzicach pewien las, położony obok Szczawna (Salzbrunn), jednocześnie zwalniając szpital od płacenia czynszu. Tymczasem rosło niezadowolenie społeczne w całych, spokojnych dotąd Czechach, powodowane postępującą dominacją żywiołu niemieckiego wśród hierarchii kościelnej, wśród patrycjatu wszystkich większych miast i wśród części możnowładztwa. Wzmagał się przy tym feudalny ucisk chłopów i wyzysk plebsu w miastach, a właśnie w tych grupach przeważała ludność czeska. Powody do niezadowolenia miało też drobne mieszczaństwo i drobne rycerstwo czeskie, a nawet część szlachty czeskiej, spychanej w coraz gorsze położenie przez anarchię, wywoływaną konfliktami w rodzinie Luksemburgów. Podczas walk między braćmi (między Wacławem IV i Zygmuntem Luksemburskim) kraj był niszczony przez najemnych żołnierzy niemieckich walczących po obu stronach.
W tym czasie wykładowcą teologii i rektorem słynnego Uniwersytetu w Pradze był Jan Hus, propagator idei Johna Wycliffa. Głosił program odrodzenia Kościoła poprzez nawrót do pierwotnego pojmowania chrześcijaństwa. Hus występował odważnie przeciw nadużyciom w kościele, krytykował bogactwo duchowieństwa, wyzysk wiernych i niemoralne życie wyższego kleru. Występował w obronie języka czeskiego, przeprowadził reformę czeskiej ortografii i był orędownikiem wprowadzenia języka narodowego do liturgii kościelnej. Tego rodzaju działalność rozbudzała jednocześnie dążenia narodowościowe Czechów. Król czeski Wacław IV (syn Anny świdnickiej) początkowo darzył Husa i jego uczniów wyraźną sympatią. W roku 1409 wydał nawet tak zwany dekret kutnohorski dający nacji czeskiej przewagę na uniwersytecie praskim. Spowodowało to zresztą demonstracyjne odejście z Pragi studentów i wykładowców niemieckich i utworzenie przez nich konkurencyjnego uniwersytetu w Lipsku. Potem, z uwagi na reakcję Kościoła, król zajmował już wobec nauk Husa stanowisko niepewne. Kościół, bowiem, w odpowiedzi na krytykę sprzedaży odpustów, w 1412 roku ogłosił Husa heretykiem i nakazał mu opuścić stolicę. W takiej sytuacji, w roku 1414, Hus wyruszył do Konstancji, gdzie rozpoczynał się sobór, ufając, że będzie mógł tam wystąpić w obronie swoich przekonań. Cesarz Zygmunt Luksemburczyk (młodszy brat Wacława IV) wydał mu na drogę „list żelazny” zapewniający bezpieczeństwo.
Jednak, kiedy w 1415 roku Hus dotarł do Konstancji, został tam podstępnie uwięziony i postawiony przed sądem inkwizycji. W tym momencie cesarz Zygmunt, skłócony z królem czeskim, wycofał swoje gwarancje, a biskupi zgromadzeni na synodzie (w tym także biskupi delegacji polskiej z arcybiskupem gnieźnieńskim Mikołajem Trąbą na czele) skazali Husa na śmierć przez spalenie na stosie za szerzenie herezji. Wyrok wykonano 6 lipca 1415 roku w Konstancji. Śmierć Husa została odebrana w Czechach jako znieważenie czeskiej dumy narodowej i spowodowała wezbranie fali buntu przeciwko Luksemburgom i niemieckim feudałom. Nie zważając na te groźne nastroje społeczeństwa wykonywano dalsze wyroki śmierci, na innych, kolejnych krytykach oficjalnego Kościoła. Między innymi, w 1416 roku, zginął Hieronim, bliski przyjaciel Husa. Wszystkie te wydarzenia wywołały wielkie wzburzenie i olbrzymi ferment w całych Czechach.
We Wrocławiu już w lipcu 1418 roku wybuchło powstanie, ale o podłożu bardziej społecznym, a niżeli religijnym, którego ostrze zwrócone było przede wszystkim przeciwko skompromitowanym władzom miasta. Tłum ruszył na ratusz, ścięto burmistrza i pięciu ławników, szóstego zrzucono z ratuszowej wieży. Kilka tygodni później dokonano wyboru nowej rady miejskiej, w skład, której weszli także przedstawiciele drobnych rzemieślników. Tymczasem w całych Czechach rosło napięcie społeczne, aż wreszcie, w 1419 roku, po nagłej śmierci króla Wacława IV, ruch religijny połączył się z ruchem politycznym, doprowadzając do wybuchu zażartej wojny.
Po śmierci Wacława tron czeski chciał, bowiem, przejąć jego brat Zygmunt Luksemburski – król Niemiec od 1411 i późniejszy cesarz Rzeszy Niemieckiej (od 1433 roku). Wywołało to bardzo szeroki sprzeciw i jawny bunt Czechów, którzy pamiętali Zygmuntowi wiarołomstwo w sprawie Husa oraz prześladowania jego uczniów i wyznawców. W Pradze wybuchło powstanie, husyci obalili wrogą im radę miejską i odmówili uznania praw Zygmunta do korony czeskiej. Zwolennicy Husa ujęli główne zasady jego nauki w tzw. „cztery artykuły praskie”, które postulowały: – wolne głoszenie słowa bożego, – możliwość przyjmowania komunii pod dwiema postaciami przez wszystkich wiernych (a nie tylko przez księży), – likwidację świeckiej władzy duchowieństwa i jego majątków, oraz – zasadę karania grzechów śmiertelnych przez władzę świecką. Powstanie szybko rozszerzyło się na cały kraj. Buntownicy, nazywani husytami, zorganizowani pod wodzą Jana Żiżki z Trocnowa i Prokopa Wielkiego, w 1419 roku wystąpili zbrojnie przeciw Zygmuntowi Luksemburskiemu. Zygmunt, jako król niemiecki, w styczniu 1420 roku zwołał do Wrocławia sejm Rzeszy i ogłosił na nim krucjatę przeciwko husytom. Papież poparł wezwanie do tej nowej wyprawy krzyżowej. Jednak, mimo opanowania Pragi i koronacji Zygmunta w lipcu 1420, wyprawa nie skończyła się powodzeniem. Po klęskach zadanych krzyżowcom przez husytów Luksemburg musiał jeszcze w tym samym roku wycofać się z Czech. Był to zaledwie początek ciężkich, krwawych, długotrwałych i wyniszczających wojen husyckich.
Najpierw, w marcu 1420 roku, patrycjat wrocławski wykorzystując pobyt w mieście Zygmunta Luksemburskiego, po dwóch latach od chwili wybuchu powstania biedoty i po uciszeniu zamieszek, powrócił do władzy i na powrót opanował radę. Następnie brutalnie rozprawiono się ze schwytanymi przywódcami powstania. Dwudziestu trzech najgłośniejszych przywódców ścięto na rynku, a ich ciała ułożono pod płytami chodnika prowadzącego do kościoła świętej Elżbiety. Cechy zostały podporządkowane radzie miejskiej i pozbawione prawa do odbywania tradycyjnych zgromadzeń. Innym, krwawym akcentem królewskiej wizyty we Wrocławiu w 1420 roku było stracenie praskiego mieszczanina-husyty Jana z Pragi, zwanego Krasą, zatrzymanego akurat w tym czasie w mieście. Po wcześniejszych mękach i włóczeniu końmi po bruku, spalono go na stosie ustawionym na wrocławskim rynku. Okrutna egzekucja miała zastraszyć licznych, śląskich sympatyków ruchu husyckiego.
W 1421 roku, w Grodkowie odbył się zjazd książąt śląskich, podczas którego radzono nad sposobami obrony Śląska przed husytami. Postanowiono udzielić pomocy Zygmuntowi Luksemburskiemu, a książę oleśnicki zobowiązał się nawet wystawić oddział 60 zbrojnych na organizowaną nową wyprawę. Aby zmobilizować Śląsk do aktywniejszej walki z husytami, cesarz Zygmunt w następnym roku ustanowił po raz pierwszy jednego starostę dla całego Śląska. Został nim wówczas biskup wrocławski Konrad IV, który gorliwie wspierał króla Zygmunta. W 1422 roku ruszyła kolejna wyprawa krzyżowa na Czechy. Została jednak rozbita przez oddziały husyckie stosujące z powodzeniem nową taktykę wojenną, wykorzystującą na polu bitwy ufortyfikowane wozy taborowe.
Ruch husycki dzielił się na dwa odłamy: umiarkowany (jego członkami byli ultrakwiści, zwani też kalikstynami) i radykalny (należeli do niego taboryci). Nazwa taborytów wzięła się od ich głównego ośrodka – Taboru, osady w południowych Czechach, nazwanej tak na wzór biblijnej góry. Ultrakwiści reprezentowali zamożne mieszczaństwo i część bogatszej szlachty, taboryci zaś chłopów, biedotę miejską i ubogą szlachtę. Przywódcą taborytów był Jan Żiżka, znakomity wódz, uczestnik bitwy grunwaldzkiej (walczący, oczywiście, po polskiej stronie), który w Czechach, prócz gromienia armii krzyżowców, musiał też, niestety, tłumić bunty wielkich panów. Jeszcze w 1421 roku ultrakwiści zaproponowali polskiemu królowi – Władysławowi Jagielle objęcie tronu czeskiego. Mimo dużej sympatii dla husytów, polski król, będąc neoftą, nie mógł związać się z ruchem heretyckim; zdecydowanie przeciwne temu było również polskie wyższe duchowieństwo. W efekcie, w 1423 roku w Kieżmarku, Jagiełło zawarł porozumienie z Zygmuntem Luksemburskim i uznał jego prawa do tronu czeskiego. W następnym roku polski król, pod naciskiem duchowieństwa, obawiającego się rozszerzenia herezji na ziemie polskie, wydał tak zwany edykt wieluński, który groził surowymi sankcjami zwolennikom nauk Husa.
Na Śląsku ruch husycki przyciągał przede wszystkim wiejską biedotę i chłopstwo, choć w nieco mniejszym stopniu wchłaniał także szeregowe rycerstwo i pospólstwo miejskie. Do liczby rycerzy, którzy popierali husytów należał między innymi także ówczesny pan Wałbrzycha, Herman Czettritz. Jak pamiętamy, w 1426 roku Ulrich von Schoff sprzedał wałbrzyskie włości Hansowi von Liebenthalowi. Właśnie z 1426 roku pochodzi ważna, historyczna wzmianka mówiąca o Wałbrzychu jako o mieście liczącym około 200 mieszkańców. Kiedy w czasie wyprawy husytów na Śląsk w 1428 roku zniszczono między innymi także zamek Nowy Dwór, synowie von Liebenthala w 1434 roku sprzedali swe dobra wraz z Wałbrzychem Hermanowi von Czettritzowi. Ten z kolei w 1450 roku odsprzedał te dobra Hansowi von Cheschwitzowi. Po 1450 roku Wałbrzych Górny odziedziczył Herman von Czettritz z Grodna. Potem mieli go jego synowie: Christoph z Wałbrzycha i Heinrich z Podgórza. Wreszcie w 1462 roku Hans von Czettritz odkupił Nowy Dwór z Wałbrzychem i od tego momentu przez następne stulecia Wałbrzych i Wałbrzych Górny stanowił już własność rodziny von Czetryców (Czettritz), choć z różnych gałęzi rodu: z Nowego Dworu, z Grodna, z Poniatowa a nawet ze Strugi.
Zygmunt Luksemburski już w 1424 roku wydał oficjalne zarządzenie zakazujące mieszczanom księstwa wrocławskiego i księstwa świdnicko-jaworskiego zaopatrywania husytów w broń, odzież i żywność, nakazujące jednocześnie zatrzymywać i likwidować kacerzy. W nagrodę za taką służbę mogli przejmować ich mienie i majątki. W 1425 roku husyci napadli na Śląsk, którego starostwa popierały cesarza. Bezpośrednim powodem było zaangażowanie się kłodzkiego starosty – Puty z Czastolowic w walki z husytami w Czechach. W odwecie oddziały husyckie spaliły Radków (Wünschelburg) i kościół w Bardzie (Wartha). Husyci liczyli na duże zyski i łupy; wśród husyckiej biedoty krążyły, bowiem, wieści o wielkich bogactwach, jakie ponoć znajdowały się we wrogich im śląskich miastach i klasztorach. Kolejna wyprawa krzyżowa w 1426 roku także nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Za to kolejne oddziały husyckie zaczęły przenikać na Śląsk. W czasie jednego z pochodów zniszczono Lubań i Złotoryję; Bolesławiec sprytnie wykupił się piwem. W lipcu 1426 roku, po nieudanej próbie zdobycia Kamiennej Góry, husyci napadli na krzeszowski klasztor, w którym zamordowali siedemdziesięciu zakonników, a następnie, już w 1427 roku, śmiałym szturmem zdobyli Mieroszów. Natomiast Świebodzice, mimo trzykrotnych prób opanowania miasta, obroniły się. Husyci musieli ustąpić – odeszli w stronę Świdnicy pustosząc okolicę. Kiedy w 1427 roku opat krzeszowski schwytał trzech parobków Czettritza i rozkazał spalić ich na stosie jako heretyków, rycerz-husyta Herman Czettritz, w odwecie, ponownie splądrował dobra klasztorne.
Wiosną 1428 roku ruszyła na Śląsk wielka wyprawa husycka pod dowództwem taboryckiego wodza Prokopa Wielkiego, zwanego też czasem Łysym. Biskup wrocławski Konrad i wielcy feudałowie śląscy próbowali zorganizować oddziały chłopskie do walki z husytami, jednak wielu uzbrojonych przez nich chłopów przechodziło na stronę tych, przeciwko którym chciano ich użyć. Wojska biskupie zgromadzone u bram Nysy rozpierzchły się na samą wieść o zbliżaniu się nieprzyjaciela. Husyckie załogi bez walki zajęły w 1428 roku Otmuchów, Strzelin, Chojnów, Brzeg i Środę. Miasta te, aby uniknąć zniszczeń, same otworzyły bramy przed taborytami i przyjęły husyckie załogi. Gorąco zrobiło się w okolicach Świdnicy, Kłodzka i Kamiennej Góry. Chyba tylko dzięki stanowisku i postawie Hermana Czettryca, Wałbrzych, który leżał na trasie przemarszów oddziałów husyckich, nie podzielił losu innych miast i miasteczek śląskich, złupionych i spalonych przez husytów. Zniszczony został tylko zamek Nowy Dwór. Przecież tędy ciągnęły wojska rebeliantów idące w głąb Śląska z rejonu Kamieńca Ząbkowickiego, z Lubawki i spod Kamiennej Góry. Husytom oparły się tylko największe miasta: Wrocław, Świdnica, Legnica i Nysa.
Zimą 1428/1429 kolejny najazd dotknął ziemię kłodzką i południową część Dolnego Śląska. Rycerstwo śląskie poniosło klęskę w bitwie pod Starym Wielisławiem. W czasie ucieczki poległ książę Jan, ostatni Piast ziębicki. Czesi zdobyli wtedy Bystrzycę Kłodzką, Niemczę i Ząbkowice (męczeńską śmierć poniosło wówczas trzech dominikanów), spalili klasztor w Henrykowie i oblegli Kłodzko. Kłodzcy zwolennicy Husa zamierzali otworzyć bramy miasta taborytom, lecz władze miejskie ich ubiegły. Spisek odkryto, zwolenników Husa osądzono na miejscu. Kat, specjalnie sprowadzony na tę okazję ze Świdnicy, uśmiercił wtedy 40 schwytanych spiskowców. Od czasu śmierci znakomitego wodza Jana Żiżki (1424) taborytów nazywano „sierotkami”. W czasie walk pod Kłodzkiem armia „sierotek” straciła bardzo cenną, choć trochę makabryczną relikwię. Był to bęben wojskowy sporządzony z ludzkiej skóry – ze skóry ich wielkiego wodza. Jan Żiżka w swym testamencie nakazał bowiem żołnierzom wykonanie tego instrumentu ze swej własnej skóry, po to, aby nawet po śmierci jego głos dodawał im otuchy do walki i odstraszał przeciwników. Zdobyty wówczas na taborytach bęben przechowywany był potem w Kłodzku – na pewno do połowy XVIII wieku, później ślad po nim zaginął.
W 1429 roku niebezpieczeństwo zagroziło Świdnicy. Ośmiotysięczny oddział husycki podszedł pod miasto licząc, że przy pomocy pospólstwa i miejskiej biedoty zajmie miasto. Podobnie jak w Kłodzku, także świdnicki patrycjat zdołał w porę udaremnić te plany, nie dopuszczając do otwarcia bram przeciwnikowi. Ale z husytami stojącymi pod murami trzeba było zawrzeć rozejm. Prowadzenie tych rokowań władze miejskie Świdnicy powierzyły nie, komu innemu, tylko Hermanowi Czettrycowi. To dzięki jego staraniom w 1430 roku zawarto rozejm. Jednym z „ciekawszych” warunków tego rozejmu było żądanie husytów, aby z całego księstwa świdnickiego wypędzić wszystkie nierządnice. Za swe zasługi dla zachowania pokoju w księstwie świdnickim Herman Czettritz, mimo jego kontaktów z husytami, został przez stany księstwa wybrany podstarościm. Jednak, nawet pełniąc ten urząd, pan Wałbrzycha nadal utrzymywał z husytami przyjazne stosunki. W 1431 roku husyci jeszcze raz, nagłym wypadem, podeszli pod Kamienną Górę, ale już jej nie zaatakowali. Złupili za to szereg okolicznych wsi i zniszczyli kościół świętego Mikołaja w Starych Bogaczowicach. Głównymi bazami husytów na Dolnym Śląsku były: Niemcza (gdzie załogą dowodził polski rycerz Piotr Polak), zamek na Ślęży (którego dowódcą był czeski taboryta Jan Kolda), Kluczbork (gdzie rządy wojskowe sprawował polski rycerz-husyta Dobek Puchała) i Otmuchów (gdzie załogą dowodził niemiecki rycerz Mikołaj Halzenau, ten sam, który wcześniej wydał biskupi zamek taborytom). Ów niemiecki dowódca Otmuchowa, po pojmaniu go w 1431 roku przez wrocławian, został przez nich ścięty.
Wszystkie duże miasta dolnośląskie, a szczególnie Wrocław, gdzie rada i patrycjat były prawie całkowicie niemieckie, w pełni popierały cesarza Zygmunta, licząc na utrzymanie dotychczasowych, i na uzyskanie nowych przywilejów. Zresztą przeciw husytom stanęła prawie cała Europa, zwłaszcza po ogłoszeniu przez papieża ostatniej krucjaty w 1431 roku. Śląsk walczył z husytami trzynaście lat, począwszy od 1420, aż do 1433 roku. Jednym z ostatnich akordów tych wojen było zniszczenie zamku Cisy, w 1434 roku. Wśród krzyżowców byli także Polacy, między innymi słynny rycerz Zawisza Czarny z Garbowa, który dostał się do niewoli husyckiej. Siły krucjat składały się jednak głównie z rycerstwa niemieckiego i oddziałów wystawionych przez biskupa wrocławskiego i większość książąt śląskich, oraz duże miasta śląskie (przede wszystkim Wrocław i Świdnicę). Spośród arystokratów husytów popierał czynnie tylko książę Bolko V, pan na Głogówku i Prudniku. Władca niewielkiego księstwa głogóweckiego poparł zbrojnie husytów chcąc wykorzystać zamieszki przede wszystkim do powiększenia swych własnych, początkowo dość skromnych dóbr. Cel osiągnął, bowiem w wyniku toczących się walk zajął przejściowo prawie cały Górny Śląsk i niewielką część Dolnego.
W 1433 roku duża część oddziałów husyckich opuściła Śląsk. Wojska te zostały zwerbowane przez polskiego króla potrzebującego doświadczonych, zaciężnych żołnierzy na wojnę z zakonem krzyżackim. W służbie polskiej husyci dotarli aż na Pomorze, a nawet do brzegów Bałtyku. Jednak oddziały śląskie zostały w ten sposób mocno osłabione. Bolko V doznał porażki pod Rybnikiem a później pod Trzebnicą. Dobek Puchała zmuszony został wydać Kluczbork, Piotra Polaka pojmały wojska wrocławsko-świdnickie. W wyniku niepowodzeń w potężnym ruchu husytów następuje rozłam. Już od 1432 roku toczyły się rokowania pomiędzy ultrakwistami a najwyższymi władzami Kościoła katolickiego zgromadzonymi na soborze w Bazylei. W 1434 roku zawarto układ – tzw. kompaktaty praskie, w których ultrakwiści uznali zwierzchnictwo Kościoła rzymskiego. W zamian za to uzyskali zgodę na pewne odrębności w liturgii – mogli mianowicie przyjmować komunię pod dwiema postaciami i używać w nabożeństwach języka czeskiego. Choć papież oficjalnie owych kompaktatów nie uznał, to jednak niezależny Kościół ultrakwistów utrzymał się w Czechach aż do 1624 roku. Taboryci i „sierotki” odrzucili ugodę i w efekcie doszło do krwawej, bratobójczej bitwy pod Lipanami w 1434 roku. Datę tę uważa się za koniec wojen husyckich. Wojska ultrakwistów pobiły połączone siły radykalnych odłamów husytów. W bitwie zginął wódz taborytów Prokop Wielki; po jego śmierci w ruchu husyckim zdecydowanie przeważył odłam umiarkowany. Dzięki temu mogło nastąpić podpisanie porozumienia z soborem i Zygmunt Luksemburczyk mógł wreszcie spokojnie zasiąść na tronie czeskim. Kościół katolicki, oprócz zgody na używanie w liturgii języka czeskiego, zgodził się też na zatrzymanie przez husytów skonfiskowanych przez nich dóbr kościelnych. W 1436 roku Zygmunt zatwierdził kompaktaty praskie, w zamian za co ultrakwiści uznali go królem Czech. To wydarzenie ostatecznie zakończyło wojny husyckie, aczkolwiek Tabor (główny ośrodek radykałów) zdobyto dopiero w roku 1452. Wcześniej, jeszcze w 1434 roku, padły ostatnie dolnośląskie placówki husytów w Otmuchowie, Wierzbnie i w Niemczy. Idei husytyzmu nie wytępiono jednak do cna. Przygotowały one podłoże dla reformacji, która po niespełna stu latach od opisywanych obecnie wydarzeń, znów bardzo mocno wstrząśnie starym porządkiem religijnym i społecznym, i to nie tylko w Czechach i w Rzeszy, lecz w całej chrześcijańskiej Europie.
Miasteczko Wałbrzych chyba zbyt wiele nie ucierpiało, skoro podjęło trud budowy nowej, okazałej świątyni. To wtedy, około około 1440 roku, w obrębie dzisiejszych ulic Stanisława Moniuszki, Garbarskiej, Młynarskiej i Kościelnej, zbudowano kościół parafialny pod wezwaniem świętego Michała (Pfarrkirche St. Michael). Kościół ten rozebrano dopiero w 1899 roku, i to tylko po to, aby na jego miejscu wystawić dużo większy, obecny, neogotycki kościół parafialny pod wezwaniem Aniołów Stróżów. Wałbrzych rozwijał się jednak bardzo słabo, należał w tym czasie do najmniejszych miast w Sudetach.
Po ustaniu walk z husytami nie wszędzie od razu zapanował spokój. Wiele regionów sudeckich dopiero wtedy zostało wręcz sterroryzowanych przez rycerzy – rozbójników (raubritterów), którzy po opanowaniu najbardziej niedostępnych zamków, takich, jak na przykład Radosno i Rogowiec (Freudenburg i Hornschloss), urządzili w nich groźne, rozbójnicze gniazda, z których czynili łupieżcze wypady na okoliczne miejscowości oraz na przeciągających w pobliżu kupców i podróżnych. Oba wspomniane, podwałbrzyskie zamki w czasie wojen husyckich były opanowane przez husytów. Rogowiec już w 1420 roku zdobył raubritter Franz von Pogorella. Siedział w nim przez 9 lat. Potem, w 1429 roku, zamek opanował rycerz Wenzel von Schellendorf, który wkrótce zdobył też sąsiednie Radosno. Po umocnieniu się w obu zamkach Schellendorf uczynił z nich swoją zbójecką siedzibę, która szybko zdobyła złą sławę w całej okolicy. Rycerze-rozbójnicy Schellendorfowie na długie lata zapanowali całkowicie nad starym traktem handlowym, znanym już w średniowieczu, i od dawien dawna nazywanym „Wysoką Drogą”. Podobną zbójecką sławą cieszyło się wiele dawnych warowni, choćby zamki: Grodno, gdzie od 1443 do 1450 roku mieszkał rycerz rabuś Jerzy Puczek, Gryf i Chojnik Schaffgotschów, czy też Niesytno w Płoninie, gdzie do 1455 zbójował Hans Czyrn /Tschirn/. Częste były też walki między tymi krewkimi sąsiadami. Na przykład Niesytno zdobyte zostało przez Gunzela Świnkę (Gunzelina von Schweinichen) z pobliskiego zamku Świny. Po opanowaniu warowni przez ludzi Gunzelina von Schweinichen, Hans Czyrn zginął z ręki sąsiada, którego ludzi i gości wcześniej sam wielokrotnie napadał i ograbiał na pobliskich drogach i traktach handlowych.
Przy okazji warto przypomnieć bogatą historię zamku w Świnach, starszą nawet od historii sąsiedniego zamku w Bolkowie. O istniejącym tam grodzie wspomina czeski kronikarz Kosmas wymieniając datę 1108, a bulla papieska Hadriana IV określa zamek i okoliczne dobra jako kasztelanię. Zamek strzegł południowych granic i szlaku komunikacyjnego wiodącego od Bramy Lubawskiej na północ. Wiemy, że w okresie od 1230 do 1248 roku kasztelanami byli tam: Tacer, Jaxa i Petrico. Dopiero Bolko I przeniósł kasztelanię do pobliskiego Bolkowa, przez co zamek w Świnach utracił swoje pierwotne znaczenie. W 1265 roku przeszedł w ręce rodu Świnków; pierwszym panem został Jazo de Swyn. Ród Świnków był bardzo rozgałęziony – do przedstawicieli tego rodu należał też Jakub Świnka, arcybiskup gnieźnieński, który w 1295 roku koronował Przemysła II na króla Polski. Na Śląsku ród ten znany był pod nazwiskiem von Schweinichen. Ale wracajmy do połowy XV wieku, do wydarzeń, jakie miały miejsce po wojnach husyckich.
Kiedy w 1437 roku umiera cesarz Zygmunt Luksemburczyk, będący ostatnim męskim przedstawicielem rodu Luksemburgów, stany czeskie, jako jego następcę, wybierają Albrechta II Habsburga (zięcia Zygmunta). Po koronacji w Pradze, w grudniu 1438 roku Albrecht odbiera we Wrocławiu hołdy od książąt śląskich. Nowy król nie rządzi jednak zbyt długo – umiera niespodziewanie w 1439 roku, zaledwie po dwóch latach panowania. W tej sytuacji w całych Czechach (także na Śląsku) uznano prawo do korony małoletniego syna Albrechta – Władysława Pogrobowca. W jego zastępstwie, w latach 1439-1453 oficjalnie rządy sprawuje matka Władysława – Elżbieta Luksemburżanka. Elżbieta nazywana była Regentką, choć, tak naprawdę, właściwym regentem już wówczas był dumny i mężny możnowładca czeski, Jerzy z Podiebradów, umiarkowany husyta. Elżbieta panuje tylko w Czechach, bowiem koronę węgierską przejął po Habsburgu Władysław III Jagiellończyk – późniejszy Władysław Warneńczyk, i z tego tytułu zgłosił nawet pretensje do Śląska. Kiedy nie pomogły działania zaczepne, w 1442 roku strona polska zaproponowała małżeństwo Warneńczyka z córką Elżbiety i Albrechta Habsburga – Anną. Według tego polskiego projektu, jako zastaw za posag przyszłej małżonki, Władysław miał otrzymać Śląsk. Habsburgowie nie przyjęli jednak tej propozycji, a zresztą Władysław wkrótce poległ na polu bitwy pod Warną.
W Czechach i na Śląsku trwa okres anarchii spowodowany długotrwałą wojną i słabością władzy królewskiej Władysława Pogrobowca. Rabunkiem zajmowały się nawet osoby, które z racji pełnionych funkcji powinny stać na straży ładu i bezpieczeństwa. Przykładem może tu być starosta królewski Leonard Assenheimer, ścięty za taką działalność we Wrocławiu w 1445 roku, lub pan zastawny ziemi kłodzkiej Hinko Kruszyna. Także byli dowódcy husyccy, czasem próbujący jeszcze wrócić do dawnej działalności, ale równie często już zdemoralizowani, osiadali w końcu w silnie ufortyfikowanych i obronnych zamkach, i trudnili się rozbojem. Jan Kolda z Żampachu zajął Nachod i zamek Homole w pobliżu Dusznik, co pozwoliło mu zapanować nad jednym z głównych traktów wiodących w głąb Czech i do Pragi. Przez wiele lat był bezkarny. W końcu, w 1444 roku najpierw pobiły go wojska wrocławskie, a ostatecznie pokonany został przez Jerzego z Podiebradów w 1457 roku. Działalność raubritterów narażała na szwank interesy miast, dlatego największe z nich (Wrocław i Świdnica) utworzyły związek, którego wojska w latach 1443-1452 udanie walczyły z rabusiami i zlikwidowały wiele zbójeckich gniazd na Śląsku oraz w pogranicznych rejonach Czech. Zniszczonych zamków celowo nie odbudowywano, aby nie mogły ponownie dać schronienia i oparcia raubritterom. Taki los spotkał między innymi zamki Sokolec i Bolczów w Rudawach Janowickich. Bolczów został później odbudowany, lecz Sokolec do dziś pozostał ruiną. Wśród lasu i zarośli dzisiaj trudno nawet odnaleźć resztki kamiennych murów. Bardzo podobne były losy zamków Czettryców w Czarnym Borze (castrum Schwarzwaldau, albo Liebenau) i w Grzędach (zamek nazywany Konradów /Konradswalde/, albo Ptasi Śpiew /Vogelgesang/).
W wyniku wojen husyckich i bałaganu, jaki po nich nastąpił, a do tego po kilku latach nieurodzaju, i srogich zim (podobno w 1441 roku grubość pokrywy śnieżnej w Jeleniej Górze wynosiła aż 9 metrów!), w 1443 roku na Śląsku zapanował głód tak silny, że część ludności emigruje ze Śląska udając się do Turyngii.
We Wrocławiu w tym czasie atmosferę podgrzewał dodatkowo poseł papieski, franciszkanin Jan Kapistran (późniejszy święty), który miał za zadanie wzmocnić nastroje antyhusyckie i zachęcać ludność do walki z herezją czeską. Wobec dość powszechnej biedy, jego kazania wzywające do pokuty i odnowy życia religijnego padły na podatny grunt. Misja tego słynnego kaznodziei doprowadziła do rozbudzenia fanatyzmu i do pogromu Żydów we Wrocławiu. Efektem działań Jana Kapistrana, oprócz stosów, na których płonęły przedmioty zbytku, karty i kości do gry, było również wydanie w 1454 roku, na prośbę rady miejskiej Wrocławia, edyktu króla Władysława Pogrobowca zakazującego „po wsze czasy” zamieszkiwania ludności żydowskiej w tym mieście. Podobny dokument „De judeos non tolerantis”- jako przywilej Władysława Pogrobowca otrzymała w 1454 roku także Świdnica, a w 1467 roku Żydów wygnano z biskupiej Nysy. W tym też czasie, w 1456 roku, we Wrocławiu miał miejsce pierwszy na Śląsku proces o czary. Sąd skazał wówczas dwie kobiety uznane za czarownice na śmierć przez utopienie w Odrze. Nawet kiedy Pogrobowiec (Władysław Habsburg) formalnie i zgodnie z ówczesnym prawem w 1453 roku obejmuje władzę w królestwie Czech, to faktycznie (i co istotne, za jego zgodą) rządy sprawuje nadal Jerzy z Podiebradów, pełniący od roku 1451 funkcję namiestnika i wielkorządcy Czech. Korzystając z tego stanowiska, w latach 1453 i 1454, Jerzy z Podiebradów kupił od Wilhelma Kruszyny najpierw ziemię kłodzką, a następnie księstwo ziębickie. W tym samym 1454 roku król Władysław Pogrobowiec mianuje go dziedzicznym panem Kłodzka (Kladsko \ Glatz), a w 1456 roku potwierdza jego prawa do księstwa ziębickiego, z miastami Ziębice /Münsterberg/ i Ząbkowice Śląskie /Frankenstein/. W 1457 roku umiera Władysław Pogrobowiec. Kilku pretendentów wysuwa roszczenia do czeskiego tronu. Jest wśród nich również polski król Kazimierz Jagiellończyk, żonaty z siostrą Pogrobowca. Ignorując roszczenia wszystkich pretendentów w 1458 roku Czesi obierają królem Jerzego z Podiebradu – wielkiego feudała, przywódcę ultrakwistów. W maju nastąpiła uroczysta koronacja, a w następnym roku król Jerzy przybył na Śląsk, i 24 sierpnia 1459 roku, w Świdnicy, odebrał hołd od ogółu książąt śląskich. W ten sposób stany śląskie uznały Jerzego za swego prawowitego króla. W tym samym 1459 roku Jerzy z Podiebradów podniósł ziemię kłodzką do rangi suwerennego Hrabstwa Kłodzkiego.
Tylko mocno zniemczony Wrocław, czując się dość silnym, aby w razie potrzeby stawić nawet zbrojny opór, odmówił uznania praw Jerzego, króla-husyty, do korony królewskiej. Odmowa złożenia hołdu przez Wrocław zapoczątkowała wieloletni konflikt króla Jerzego ze stolicą Śląska i od razu doprowadziła do nowych walk. Wojska króla Jerzego dotarły pod Wrocław i obległy miasto. Dopiero interwencja legata papieskiego doprowadziła do zawarcia kruchego rozejmu. Wrocław zmuszony został do uznania Podiebrada za swego pana, z tym, że oficjalny, uroczysty hołd miał być złożony dopiero po trzech latach. Jako królewskiego gubernatora, zarządcę Wrocławia, Świdnicy i Jawora, Jerzy z Podiebradów mianował Hynka z Rożemberku, którego później uczyni namiestnikiem nad całym Śląskiem. W 1464 roku w Kłodzku stracono rycerza Jana z Wiesenburga podejrzewanego o przygotowywanie zamachu na życie króla Jerzego. Zamach miał być ponoć opłacony i zorganizowany przez wrocławian.
Trzeba przyznać, że na postawę Wrocławia znaczny wpływ miało stanowisko papiestwa wobec czeskiego króla. W 1462 roku kuria papieska ponownie odmówiła oficjalnego zatwierdzenia kompaktatów praskich. Po odpowiedzi króla Jerzego, że od kompaktatów nie odstąpi i nie przywróci w Czechach katolicyzmu, papież najpierw zezwolił Wrocławiowi odroczyć na czas nieokreślony hołd obiecany królowi czeskiemu, a potem, w 1463 roku, wręcz wezwał wrocławian do odmowy posłuszeństwa Podiebradowi. To spowodowało ukształtowanie się na Śląsku koalicji antypodiebradzkiej, w której prym wiedli biskup wrocławski i rada miasta Wrocławia. Śląska koalicja utrzymywała kontakty z czeską opozycja katolicką. Ideologicznego wsparcia udzielił im papież, który w grudniu 1466 roku obłożył króla Jerzego klątwą.
W Polsce, w latach od 1447 do 1492, panuje Kazimierz Jagiellończyk, brat Władysława Warneńczyka, poprzedniego króla Polski i Węgier, poległego w niefortunnej bitwie z Turkami pod Warną w 1444 roku. Kazimierz Jagiellończyk, nie dał się wciągnąć do koalicji antypodiebradzkiej, mimo iż koalicjanci kusili go obiecując koronę czeską jemu, bądź któremuś z jego synów. Dotrzymał w ten sposób umów i ustaleń, jakie zapadły podczas zjazdu obu władców w Głogowie, w 1462 roku. Kazimierz zapewnił wówczas Jerzego z Podiebradów, że nie da się użyć do krucjaty przeciwko narodowemu królowi czeskiemu. Mimo tego na Śląsku znów rozgorzała wojna. Wrocławianie zaatakowali Ziębice i Ząbkowice (Münsterberg i Frankenstein), należące do synów króla Jerzego i zdobyli oba miasta, jednak tylko na krótko. Wkrótce armia królewska otoczyła wojska wrocławskie zgromadzone w Ząbkowicach. Po nieudanej próbie wyrwania się z okrążenia, w czerwcu 1467 roku, wojska wrocławskie poniosły kompletną klęskę. Nie pomogło im nawet potężne, sześciolufowe działo na obrotowej lawecie, które pozwalało na ostrzał we wszystkich kierunkach.
Połowa XV wieku to bardzo niespokojny okres w dziejach ziem wałbrzyskich. Brak silnej władzy centralnej, powoduje wzmożoną działalność rozbójniczą rycerzy-rabusiów, wspomnianych już „raubritterów”. W okolicach Wałbrzycha najgorszą sławą cieszyli się wtedy bracia von Schellendorfowie zajmujący pobliskie zamki Rogowiec i Radosno – wówczas prawdziwie zbójeckie gniazda. Dla zapewnienia bezpieczeństwa na szlakach handlowych prowadzących przez Pogórze Sudeckie, wszystkie większe miasta (Wrocław, Świdnica, Jawor oraz Strzegom) samodzielnie organizują wyprawy swych wojsk najemnych w celu zniszczenia rozbójniczych siedzib, mieszczących się najczęściej właśnie w starych zamczyskach, ukrytych w lasach i górujących nad drogami i traktami, biegnącymi zwykle kotlinami u podnóża gór, i dolinami wijącymi się wzdłuż rzek i potoków.
W tym czasie zamek Nowy Dwór wraz z miastem Wałbrzychem i pobliskimi wioskami: Biały Kamień (Weisstein), Podgórze (Dittersbach) i Sobięcin (Hermsdorf), nadal był własnością znanego nam już Hermana Czettryca (Czettritz), herbu Wieniawa, mającego swą główną siedzibę jeszcze w pobliskim zamku Książ (Furstenstein). W drugiej połowie XV wieku wałbrzyski zamek Nowy Dwór był prawdziwym zamkiem obronnym. Strzegł on traktu prowadzącego z Czech do Świdnicy i Wrocławia. Sąsiednie miasta: Jawor, Świdnica i Strzegom wyposażyły zamek w armaty bojąc się nawrotu husytyzmu a jeszcze bardziej powszechnych wtedy rozbojów na drogach. Przez ponad 250 następnych lat (tylko z krótką, dwuletnią przerwą) ziemie wałbrzyskie będą w posiadaniu wciąż tego samego rodu – to jest właśnie rodu Czettryców. Mimo niespokojnych czasów miasto powoli się rozrasta, potrzebna jest mu także odpowiednio duża świątynia. Dzięki staraniom Czettryców, w 1467 roku, przeprowadzono rozbudowę dotychczasowej, skromnej świątyni, pochodzącej z około 1440 roku – kościoła pod wezwaniem świętego Michała. Przebudowany kościół stał w tym samym miejscu, gdzie obecnie znajduje się kościół pod wezwaniem Aniołów Stróżów. Wałbrzych był jednak nadal biednym, prywatnym miasteczkiem, o bardzo ograniczonym samorządzie, które nigdy nie dorobiło się murów i bram miejskich i tym samym narażone było na zniszczenia wojenne i grabieże.
W tym czasie (8 maja 1469 roku) Węgrzy obrali swym królem Macieja Korwina. Silna, katolicka opozycja czeska, nie uznająca króla-husyty, nie mogąc doczekać się jednoznacznego stanowiska Kazimierza Jagiellończyka w sprawie przyjęcia korony czeskiej, okrzyknęła królem Czech Macieja Korwina. Ten skwapliwie zaakceptował tę ofertę. Oznaczało to kolejną wojnę. Wojska węgierskie zajęły Morawy, Łużyce i większość Śląska. Również uparci panowie wrocławscy, łamiąc obietnice złożone królowi Jerzemu, zwrócili się o pomoc i wsparcie do Macieja Korwina, którego następnie wpuścili do miasta i jeszcze w maju 1469 roku złożyli mu uroczysty hołd. Za przykładem Wrocławia poszli inni książęta śląscy. Między innymi dzięki takiemu wsparciu, w 1469 roku Maciej Korwin koronował się na króla Czech.
Czechy miały, więc wtedy dwóch koronowanych królów, zażarcie walczących o prymat. Terenem szczególnie zaciętych walk było hrabstwo kłodzkie stanowiące główną bazę sił podiebradzkich. W 1469 roku spadł na te ziemie niszczący najazd wojsk biskupich i wrocławskich. Mimo rozbicia najeźdźców pod Trzebieszowicami w dolinie Białej Lądeckiej, już w następnym 1470 roku, połączone siły wrocławskie i węgierskie obległy Kłodzko. Choć miasto się obroniło, to jednak sytuacja Jerzego nadal była bardzo trudna. W odróżnieniu od postawy patrycjatu wielkich miast i hierarchii kościelnej, drobna szlachta w księstwie świdnicko-jaworskim, mimo formalnego uznania Korwina (dyktat Wrocławia był tu bardzo mocny), jawnie okazywała sympatię królowi Jerzemu. Całe Pogórze znajdowało się w rękach luźnych oddziałów partyzanckich, stronników króla Jerzego, które skutecznie nękały wrocławian. Stany księstwa świdnicko-jaworskiego na własną rękę prowadziły rokowania z Czechami. Ten opór spowodował nawet, że sejm czeski zażądał zwrotu księstwa świdnicko-jaworskiego. Jerzy i Jan Czettrycowie, ówcześni panowie Wałbrzycha, od razu stanęli po stronie czeskiej – już w 1464 roku przekazując Książ i jego ziemie królowi Jerzemu. Zagrożenie było jednak olbrzymie. W 1470 roku pod panowaniem króla Jerzego pozostały już tylko Czechy właściwe i Hrabstwo Kłodzkie. Wobec takiego zagrożenia Jerzy z Podiebradów zawarł układ z królem polskim. W zamian za pomoc w walce z Korwinem, Jerzy zaoferował koronę czeską (do przejęcia po swej śmierci) najstarszemu synowi Kazimierza – Władysławowi Jagiellończykowi.
Śmierć króla Jerzego, która nastąpiła 22 marca 1471 roku, zdecydowanie zmieniła sytuację. Zgodnie z wcześniejszą umową, królem Czech został najstarszy syn polskiego króla Kazimierza – Władysław Jagiellończyk. W wyprawie do Czech towarzyszyło mu kilku książąt śląskich (miedzy innymi Konrad oleśnicki i Kazimierz cieszyński). Mimo, iż Władysław koronował się uroczyście w Pradze w sierpniu 1471 roku, to jednak o Śląsk i Morawy musiał nadal walczyć z Maciejem Korwinem, także koronowanym królem Węgier i Czech. Śląsk odzyska Władysław Jagiellończyk dopiero po 19 latach od swej koronacji. Hrabstwem Kłodzkim władał Henryk Podiebradowicz (syn króla Jerzego), poddany króla Władysława, który szczególnie gnębił przeciągających tym traktem kupców wrocławskich, poddanych króla Macieja Korwina. Czynił to tak długo i skutecznie, aż zmusił wrocławian do przysłania poselstwa z bogatymi darami, i prośbami o zapewnienie im swobodnego przejazdu przez teren hrabstwa.
W 1474 roku ruszyła na Śląsk wielka wyprawa polsko-czeska (ojciec Kazimierz Jagiellończyk wsparł swego syna Władysława), skierowana przeciw Maciejowi Korwinowi. Uderzenie nastąpiło z dwóch stron. Prawie 40-tysięczna armia polska, po przekroczeniu granicy Śląska, zniszczyła Olesno, zdobyła Kluczbork i Byczynę, następnie sforsowała Odrę pod Krapkowicami, po czym, po ominięciu Opola, ruszyła na Brzeg. W tym samym czasie armia czeska, podążając od południa, zajęła Strzelin. W październiku 1474 roku doszło do spotkania wojsk pod Oławą. Połączone siły ruszyły na Wrocław. Doszło do oblężenia miasta, ale go nie zdobyto. Wojska Korwina były dobrze przygotowane do odparcia ataku. Król Maciej, spodziewając się uderzenia, szczególnie silnymi załogami obsadził największe śląskie miasta, takie jak: Opole, Brzeg, Grodków i Oławę, a główne siły skoncentrował właśnie we Wrocławiu. Mimo liczebnej przewagi armia polsko-czeska nie była przygotowana do szturmowania potężnych fortyfikacji Wrocławia. Ponadto lotne, konne oddziały węgierskie ustawicznie nękały obóz polski i dokonywały głębokich wypadów na ziemie polskie, przerywając linie zaopatrzeniowe. Wreszcie doszło do rokowań. 15 listopada 1474 roku miało miejsce osobiste spotkanie trzech monarchów, spotkanie trzech królów, które doprowadziło do zawieszenia broni. Spotkanie odbyło się w Muchoborze Wielkim (dzisiejszej dzielnicy Wrocławia). Śląsk, Morawy i Łużyce pozostały we władaniu Macieja Korwina, a Czechy i Hrabstwo Kłodzkie pozostały we władaniu Władysława Jagiellończyka. Ostateczny, uroczysty pokój pomiędzy Maciejem Korwinem a Władysławem Jagiellończykiem, zawierający ustalenia rozejmu zawarto dopiero w 1479 roku, w Ołomuńcu. Na podstawie zawartej ugody Maciej Korwin dożywotnio zatrzymał Śląsk, Morawy i Łużyce. Zaprzysiężone ustalenia terytorialne potwierdzały warunki ugody z roku 1474. Śląsk, Morawy i Łużyce nie weszły jednak na stałe w skład „korony węgierskiej”. Uzgodniono, że po śmierci Macieja, ziemie te będą mogły być wykupione przez władców Czech za kwotę 400 tysięcy guldenów.
Na Śląsku Korwin szybko stracił początkową pularność. W jego imieniu twardą ręką rządził królewski namiestnik, węgierski magnat, Stefan Zapolya. Nakładał ciężkie podatki, rujnował gospodarkę poprzez bicie fałszywej monety, poza tym cofnął niektóre przywileje miejskie, co szczególnie boleśnie odczuł, tak poprzednio sprzyjający Korwinowi, Wrocław. Trwał okres anarchi i rozbojów, Stefan Zapolya nie dbał zupełnie o porządek i ład społeczny. W najlepsze trwały też targi całymi księstwami śląskimi. Na przykład, w zamian za zbrojną pomoc w zatargu z margrabiami brandenburskimi (Hohenzollernami), książę głogowski Jan II Szalony obiecał, że po jego śmierci księstwo głogowskie przypadnie Janowi Korwinowi, nieślubnemu synowi węgierskiego monarchy i wrocławskiej mieszczki. To za czasów Korwina nastąpił polityczny podział Śląska na Dolny i Górny, z osobnymi sejmami i starostami.
Koniecznie trzeba też odnotować, że w czasach tego politycznego zamętu, w 1475 roku, w pierwszej na Śląsku, wrocławskiej oficynie wydawniczej założonej przez Kacpra Elyana, wydrukowano statuty synodalne diecezji wrocławskiej, które zawierają między innymi polskie teksty najważniejszych modlitw, mianowicie: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” i „Wierzę w Boga”. Są to najstarsze teksty wydrukowane w języku polskim. Kacper Elyan urodził się w Głogowie i tam ukończył szkołę katedralną. Studiował w Lipsku, gdzie zaliczany był do „nacji polskiej”, potem w Krakowie i Erfurcie, gdzie poznał sztukę drukarską. Po zakończeniu nauki osiadł we Wrocławiu i założył własną oficynę wydawniczą.
Z 1478 roku pochodzi informacja o wydobywaniu węgla kamiennego w Zaciszu pod Nową Rudą. Dokument dotyczy opłat pobieranych za prawo wybierania węgla z gruntu należącego do niejakiej Barbary Heinisch i jest wiązany z istnieniem na tym terenie kopalni zwanej „Pod Bukiem”. Jeśli nie uznamy za dostateczny dowód potwierdzający wydobywanie w naszych okolicach węgla kamiennego tekstu dokumentu z 1366 roku (w którym, jak pamiętamy, Bolko II zezwala Mikołajowi Sackenkirchenowi i jego wspólnikom na budowę „głębokiej sztolni” w Starym Zdroju) – to właśnie ta informacja, będzie najstarszą, pewną wiadomością o wydobywaniu węgla kamiennego na Śląsku.
W 1484 roku mocno obwarowany, wałbrzyski zamek Nowy Dwór zajął Georg von Stein, kanclerz króla Macieja Korwina. Stało się tak, ponieważ ówczesny pan zamku, pochodzący z rodu Czettryców, mimo iż sytuacja zmusiła go do ślubowania wierności Maciejowi Korwinowi, dalej jawnie popierał czeskie, partyzanckie oddziały króla Władysława. Przejęcie zamku nie trwało jednak długo, tylko 6 lat, czyli do końca panowania Korwina. Wcześniej, w 1488 roku wojska węgierskie uderzyły na Głogów. Atak był skutkiem niebezpiecznego dla interesów Korwina spowinowacenia się księcia głogowskiego Jana II Szalonego z Podiebradami – jego trzy córki poślubiły trzech synów Henryka Podiebradowicza. Oddziały Podiebradów, idące na odsiecz Głogowa, zostały rozbite w bitwie pod Tomkowicami koło Świdnicy przez wojska węgierskie dowodzone przez Jana Haugwitza. Głogów poddał się po blisko półrocznym oblężeniu. Do kruszenia murów Głogowa wojska węgierskie użyły gigantycznego działa, specjalnie w tym celu wypożyczonego ze Świdnicy. Działo ważyło około 8,5 tony, a wystrzeliwane przez nie kule 168 kg. Świdniczanie nazywali je „Świnią”. Transport działa ze Świdnicy pod Głogów (jest to około 110 km) trwał ponad miesiąc. W wyniku tej akcji Korwina Jan II Szalony stracił wszystkie swoje posiadłości (otrzymał tylko odszkodowanie) a Henryk Podiebradowicz utracił na rzecz węgierskiego króla Ziębice.
Kiedy w 1490 roku zmarł Maciej Korwin ludność Śląska chętnie powitała jako swego prawowitego władcę Władysława Jagiellończyka, choć panowie śląscy długo jeszcze nie mogli zdecydować się, czy złożyć mu hołd jako królowi Czech, czy też jako królowi Węgier. Bowiem, po krótkim konflikcie z bratem Janem Olbrachtem, Władysław Jagiellończyk został także królem Węgier. Nie oznaczało to jednak automatycznego powrotu Śląska do korony czeskiej. Dla Wrocławian pretekstem by nie składać hołdu Władysławowi było niezapłacenie wykupu za Śląsk. Zgodnie z układem zawartym w Ołomuńcu, Czesi mieli zapłacić Węgrom znaczną sumę za powrót Śląska do królestwa Czech. Ostatecznie, dopiero w 1511 roku Wrocław złożył hołd Władysławowi jako królowi czeskiemu, wcześniej stany śląskie uznawały jego władzę tylko jako króla węgierskiego. Na tej podstawie można twierdzić, że w latach 1469-1511 Śląsk był prowincją węgierską – oficjalnie należał do królestwa Węgier. Śmierć Macieja Korwina pozwoliła obalić wprowadzone przez niego porządki. Wtedy dopiero prawowici właściciele odzyskali zagrabione ziemie. Do Ziębic powrócili Podiebradowicze. Jan Korwin, naturalny, choć nielegalny, syn Macieja, ze wszystkich zdobyczy, które ojciec dla niego przeznaczył, zdołał utrzymać tylko księstwo opawskie. Zagorzali zwolennicy Korwina musieli uchodzić ze Śląska. We Wrocławiu ujęto a następnie ścięto Henryka Dompinga, który za czasów węgierskiego panowania stał na czele rady miejskiej.
W 1497 roku, wojska węgierskie, chyba tuż przed ostatecznym opuszczeniem Śląska, pod dowództwem kanclerza Georga von Steina, zdobyły i zniszczyły dwa sąsiadujące ze sobą, podwałbrzyskie zamki: Rogowiec i Radosno – siedziby ostatniego w okolicy Wałbrzycha rycerza-rozbójnika, Hansa von Schellendorfa. Od tego momentu oba zamki pozostają w ruinie; do dziś niewiele już z nich pozostało.
W 1490 roku król Władysław Jagiellończyk oddał Wałbrzych śląskiej rodzinie Czyrnów. Ale była to tylko chwilowa zmiana, bowiem wkrótce, już w 1492 roku, miasto i zamek wróciły w posiadanie starego, potężnego i bogatego rodu Czettryców, władającego już bardzo rozległymi dobrami na terenie całej Ziemi Wałbrzyskiej. Dla porządku należy odnotować, że w tym samym roku w okolicach Świdnicy wybuchła groźna epidemia, która pochłonęła około 5 tysięcy istnień ludzkich. Brak informacji o tym, czy epidemia ta dotarła do Wałbrzycha.
Druga połowa XV wieku to na Śląsku czas pojawienia się papierni. Zakłady produkujące papier powstały w Świdnicy, Nysie, Wrocławiu i Raciborzu. Najstarszy zachowany znak wodny (filigran) przedstawiający dzika pochodzi z roku 1491, z papierni świdnickiej. Wiek XVI przyniósł wreszcie dłuższy okres pokoju i umożliwił gospodarczy rozwój Dolnego Śląska, w tym także okolic Wałbrzycha.
Jeszcze w XV wieku, podczas zasiedlania doliny górnego biegu potoku Lesk (Lässigbach), w rejonie dzisiejszego Starego Lesieńca, natrafiono na ślady rud srebra, co ściągnęło w to miejsce górników. W ten sposób powstała osada, a potem miasteczko Boża Góra (Gottesberg), dzisiejszy Boguszów. Złoża były dość bogate, wobec czego osada rozwijała się bardzo szybko. W 1497 roku Boguszów, czyli Boża Góra, dość szeroko znana już z wydobywanego tam srebra, wraz z całym dziedzictwem na Książu, do którego należała, została oddana za 10 tysięcy kop groszy polskich królewskiemu kanclerzowi Schellenbergowi. Złoża kruszcu powodowały szybki i dynamiczny rozwój miasteczka. Już w 1499 roku Boguszów otrzymał od króla Władysława Jagiellończyka prawa miejskie i górnicze. Lokacja opierała się na prawie magdeburskim. W 1502 roku, w imieniu króla, wyznaczono „po wsze czasy” wysokość dziesięciny należnej od wyprodukowanego srebra. W liście donacyjnym z tego roku król Władysław zrzekł się, także po wsze czasy, 1/4 należnej mu dziesięciny z kopalń srebra w Boguszowie. Od 1509 roku górna część Boguszowa, która należała do dóbr książańskich, staje się własnością rodziny Hochbergów. Od tego roku, bowiem, Konrad Hochberg (który poprzednio był między innymi starostą w zamku Grodziec) osiadł na stałe w Książu, dając w ten sposób początek książańskiej gałęzi swego rodu. Dolna część Boguszowa należała w tym czasie do Seher Thossa, a Wałbrzych wraz zamkiem Nowy Dwór był własnością Czettryców. W 1529 roku została w Boguszowie założona kopalnia srebra o nazwie „Śmiało z Bogiem”. Główny szyb tej kopalni usytuowany był na rynku, w środku miasta. Inny zapis z tego samego roku potwierdza istnienie kopalni srebra także w leżącej nieopodal wsi Stary Lesieniec. Największy rozkwit górnictwa srebra w Boguszowie przypada na okres od początku XVI do połowy XVII wieku.
O burzliwym rozwoju gospodarczym Dolnego Śląska w XVI wieku świadczy to, że w samym tylko księstwie świdnicko-jaworskim, w latach od 1500 do 1577, założono aż 21 nowych osad wiejskich. W Jabłowie (Gablau), koło Boguszowa, rozpoczyna wtedy działalność kopalnia srebra i ołowiu, a w Chwaliszowie działa nawet niewielka kopalnia miedzi. We wszystkich wsiach, na całym Pogórzu Sudeckim rośnie produkcja lnu i jego przetwórstwo w prymitywnych jeszcze warsztatach tkackich.
W okresie politycznego spokoju w bogatych miastach rozwijała się także nauka i kultura. W 1505 roku król Władysław wydał dokument fundacyjny uniwersytetu wrocławskiego. Jednak, wobec protestów krakowskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego, ówczesny papież, Juliusz II, zamysłu tego nie zatwierdził i zamiaru nie zrealizowano. Krakowska uczelnia obawiała się utraty studentów pochodzących ze Śląska – a stanowili oni wtedy prawie 14% całej tamtejszej młodzieży akademickiej. Warto też przypomnieć, dziś już często zapomniane, a bardzo ważne wydarzenia kulturalne i naukowe z tego okresu. W 1475 roku, we Wrocławiu, po raz pierwszy w drukowanej książce pojawił się język polski (w wydawnictwie Kacpra Elyana). W roku 1513 śląski geograf Bartłomiej Stein z Brzegu napisał swe pierwsze dzieło geograficzne poświęcone Ziemi Śląskiej („Descriptio totius Silesiae et civitatis regis Vratislaviensis”). W 1517 roku biskup Jan Turzon funduje wspaniały, renesansowy portal dla wrocławskiej katedry.
Jagiellonowie prowadzili politykę dynastyczną. Oznacza to, że dbali wyłącznie o potęgę i rozszerzanie wpływów swego rodu, nie przywiązując przy tym zbytniej wagi do granic poszczególnych ziem. Nieważne, czy ziemia należała do tego, czy też do innego królestwa, byle pozostawało ono we władaniu Jagiellonów. Widać to wyraźnie na przykładzie Śląska. Pod koniec swego życia Maciej Korwin zagarnął znaczną część ziemi górnośląskiej i niewielką część dolnośląskiej. Po jego śmierci książęta ziębiccy (Podiebradowicze) i książę oleśnicki odebrali swoje posiadłości. Księstwo głogowskie oraz miasta Szprotawę i Górę, na mocy układu zawartego w Koszycach w 1491 roku, król Władysław Jagiellończyk oddał swemu młodszemu bratu Janowi Olbrachtowi. W ten sposób, w księstwie głogowskim, jako namiestnik Olbrachta przez kilka lat rządził Jan Karnkowski. Zgodnie z układem koszyckim ziemie te Jan Olbracht miał posiadać tylko do czasu objęcia przez niego tronu polskiego. Jednak po śmierci Kazimierza Jagiellończyka (ojca obu braci), która nastąpiła w 1492 roku, Jan Olbracht nie kwapił się ze zwrotem księstwa głogowskiego – oddał je Władysławowi dopiero w 1498 roku. Wobec wstąpienia Jana Olbrachta na tron Polski, w 1499 roku, Władysław przekazał księstwo głogowskie kolejnemu Jagiellończykowi – Zygmuntowi. W 1501 roku Zygmunt Jagiellończyk (przyszły król Zygmunt I Stary) otrzymał jeszcze księstwo opawskie wykupione z rąk Jana Korwina oraz Syców, Głogówek i Krapkowice. Od 1504 roku Zygmunt, z woli swego brata Władysława, pełnił ponadto funkcję królewskiego namiestnika całego Śląska i Łużyc. Jednak, kiedy w 1506 roku Zygmunt został królem Polski, szybko zrzekł się namiestnictwa a potem także wszelkich praw do Głogowa i Opawy, nie chcąc w niczym uszczuplać władzy swego brata Władysława, a później, od 1516 roku, jego syna Ludwika.
Wypada wspomnieć, że w 1504 roku zmarł książę Jan II Szalony, który przez całe lata bezskutecznie dochodził u Władysława Jagiellończyka swoich praw do księstwa głogowskiego. U schyłku życia osiadł w Wołowie wydzielonym mu jako dożywocie przez zięciów Podiebradowiczów. Na nim wygasła linia Piastów głogowsko-żagańskich. W czasach rządów Jagiellonów na Śląsku wzrosła wyraźnie liczba nowych panów niemieckich, którym królowie ci hojną ręką nadawali liczne, ziemskie posiadłości śląskie, na przykład: w Pszczynie osiadł wtedy Promnitz, w Kłodzku – Hardegg, w Miliczu i Żmigrodzie – Kurzbach. Syców pozostał w rękach Haugwitzów. Resztę księstwa oleśnickiego król nadał Henrykowi Podiebradowiczowi w zamian za rezygnację przez niego z rodowych dóbr Podiebrady w Czechach.
W 1498 roku bracia Podiebradowicze sprowadzili z Wiednia do Lądka (Landeck) w hrabstwie kłodzkim niejakiego Conrada vom Bergk „doktora sztuk wodnych”, który dokonał naukowej analizy wody z lądeckiego zdroju. Najstarsze tego typu badania na Śląsku (analizy wód cieplickich /Warmbrunn/ dokonano później, w 1569 roku) wykazały w wodzie z Lądka obecność „siarki, ałunu, soli i miedzi”. Po tych badaniach bracia przystąpili do budowy zakładu kąpielowego, który na cześć patrona jednego z braci otrzymał nazwę „Jerzy”.
Wtedy też, w dwudziestych latach XVI wieku, usadowił się na Opolszczyźnie i w Raciborzu Jerzy Hohenzollern-Ansbach, brat ostatniego mistrza zakonu krzyżackiego. To on namówił brata do przejścia na protestantyzm i do sekularyzacji Prus, a Zygmunta Starego do oficjalnego uznania tego faktu za cenę złożenia hołdu lennego, zwanego w historii hołdem pruskim (1525).
Wróćmy jednak jeszcze do początków XVI wieku, do czasów, kiedy to polski król, Zygmunt Stary z dynastii Jagiellonów, świadomie zrezygnował ze Śląska i odsunął na bok wszelkie możliwości powrotu ziem śląskich do Polski. To on przecież w 1515 roku, na kongresie w Wiedniu, zawarł z austriackimi Habsburgami układ o przeżycie. Jagiellonowie (Zygmunt i Władysław) i Maksymilian I Habsburg (koronowany na cesarza w 1508 roku) zaprojektowali podwójne małżeństwa między dziećmi Władysława (Ludwikiem i Anną) i wnukami Maksymiliana (Marią i Ferdynandem). Na mocy tego dynastycznego układu Habsburgowie już po 11 latach, gdy tylko wygaśnie czesko-węgierska linia Jagiellonów, zasiądą na tronie czeskim i węgierskim, a więc obejmą również we władanie ziemie śląskie. Na razie, po śmierci Władysława Jagiellończyka w 1516 roku, na tronie czeskim i węgierskim zasiadł jego syn – Ludwik II Jagiellończyk.
To na czas jego rządów przypadają pierwsze lata tworzenia się, a potem burzliwego rozwoju, ruchu reformacji na Śląsku. Przypomnijmy, że za początek reformacji uznawane jest wystąpienie Marcina Lutra, które miało miejsce w 1517 roku. Odziany w czarny habit augustianin Marcin Luter przybił wówczas do głównych drzwi kaplicy elektorskiej w Wittenberdze słynny dokument zawierający 95 tez. Początek ruchu reformacyjnego na Śląsku ma miejsce już w roku następnym. Najwcześniej i najsilniej nastroje antyklerykalne ujawniły się we Wrocławiu, dużym skupisku ludności, gdzie tryb życia części wyższego duchowieństwa wywoływał największe oburzenie. Już w 1518 roku wydano drukiem we Wrocławiu zbiór pierwszych kazań Lutra o odpustach i łasce. Rok później wydano kolejne kazania oraz tak zwaną dysputę lipską. Poglądy Lutra, sprowadzające się do uznania, że jedyną drogą wiodącą do zbawienia jest głęboka wiara i przekonanie, że sprzedawane przez Kościół odpusty nie zapewniają nikomu zbawienia, stanowiąc wielkie nadużycie kościelne, stały w jaskrawej sprzeczności z ówczesną, oficjalną doktryną Kościoła. Luteranizm we Wrocławiu przyjęty został przez rzeszę mieszczan z wielką nadzieją i z niekłamaną wiarą w „nową, czystą religię”. Jednocześnie odbywało się to bez większych wstrząsów i bez walki z klerem katolickim. Biskup wrocławski Jan Turzo, mimo silnych nacisków kapituły, nie zabronił drukowania pism luterańskich, ani też do końca swego życia (zmarł w 1520 roku) nie wydał żadnego zarządzenia wymierzonego przeciwko nowej religii. Być może jego niezdecydowane stanowisko związane było w jakiejś mierze z tym, że był on synem bogatego mieszczanina krakowskiego i swą godność, piastowaną od 1506 roku, zawdzięczał jedynie poparciu Zygmunta Jagiellończyka. Obowiązujący w diecezji wrocławskiej tzw. układ Kolowratha (ówczesnego czeskiego kanclerza) zakładał bowiem, że biskupem mógł zostać tylko kandydat pochodzący z krajów „korony czeskiej”.
Pierwsze kazania luterańskie, jakie miały miejsce poza Wrocławiem, głoszone były w odludnych gminach wiejskich, tam, gdzie często utrzymywały się jeszcze skupiska sympatyków husytyzmu lub „braci czeskich”. Były to okolice Lwówka, Legnicy, Złotoryi, Mirska, Wołowa i Szklarskiej Poręby. W Mirsku pierwszy kaznodzieja luterański uważany był przez miejscową ludność po prostu za „husytę”. Tylko w księstwie karniowskim, panujący tam wówczas Jerzy Hohenzollern odgórnie, pod karą wygnania z księstwa, zmuszał swych chłopów do przechodzenia na wyznawaną przez niego wiarę protestancką.
W tym czasie, w 1521 roku, Ludwik Jagiellończyk wydał akt odrywający Śląsk, Morawy i Łużyce od Węgier i wcielający te krainy ponownie do korony czeskiej. Było to formalne i ostateczne rozstrzygnięcie wątpliwości prawnych i dyplomatycznych związanych z tym, do jakiego państwa ziemie te należą. Tym samym zlikwidowano wreszcie bałagan prawny związany z okresem panowania Macieja Korwina. Pierwsze odnotowane nabożeństwo protestanckie we Wrocławiu odbyło się w październiku 1523 roku, w kościele św. Marii Magdaleny. Wygłosił je kaznodzieja Jan Hess, pochodzący z Norymbergii. Ów kaznodzieja był człowiekiem wykształconym, który po studiach teologicznych wrócił do Wrocławia, gdzie przez pewien czas był sekretarzem biskupa wrocławskiego, a od 1521 roku kanonikiem. W następnym roku przeszedł na luteranizm, a w 1523 roku został pierwszym proboszczem wrocławskich protestantów. Jego osiągnięcia dowodzą, że był bardzo przekonywującym mówcą i kaznodzieją, oraz, że wywierał wielki wpływ na ogół wrocławskich mieszczan i na radę miejską. Wpływ nowych idei widać choćby w tym, że w 1522 roku władze miejskie odebrały klasztor franciszkanom i urządziły w nim szpital. Później, w 1526 roku, przekazano go protestantom.
Luteranie w swoich kościołach głosili słowo boże „tylko na podstawie Ewangelii, bez żadnego ludzkiego dodatku…”, wprowadzili język niemiecki do rytuału, odrzucili niektóre rzymskokatolickie elementy liturgii, takie jak na przykład: kult obrazów świętych, msze za zmarłych, święcenie wody i procesje kościelne. Wkrótce pierwsi duchowni ewangeliccy porzucili też celibat i zaczęli oficjalnie wstępować w związki małżeńskie. W roku 1524 odbyła się tak zwana dysputa wrocławska, zorganizowana z inicjatywy biskupa Jakuba Salza – nie przyniosła ona jednak pojednania pomiędzy zwolennikami nowego porządku a duchowieństwem kapitulnym, a tylko pogłębiła rozłam we wrocławskim Kościele. Początkowo poza Wrocławiem, Świdnicą, Boguszowem, Kamienną Górą, Mieroszowem i innymi, mniejszymi miastami, gdzie luteranizm rozszerzał się wprost lawinowo, w większości wsi Dolnego Śląska dominującym wyznaniem wciąż był jeszcze katolicyzm – protestantyzm miał pierwotnie znacznie mniej wyznawców. Wkrótce jednak, przede wszystkim dzięki wędrownym kaznodziejom, luteranizm dotarł także na wieś. Niesłychana popularność nowej wiary, jasnej, czystej i czytelnej dla wszystkich, a przy tym nie tak narodowej jak kiedyś husytyzm, powodowała jej szybkie rozprzestrzenianie się także na terenach wiejskich. Wielcy feudałowie chętnie stawali się obrońcami i protektorami reformacji, lecz nie zawsze z pobudek czysto religijnych. Przejście na stronę reformacji pozwalało im, bowiem, na bezkarne przeprowadzanie sekularyzacji dóbr kościelnych znajdujących się na terenach ich ziem.
W ten sposób, jeszcze przed rokiem 1526, pozostając w zgodzie z nowa wiarą, książęta władający w księstwach: brzesko-legnickim, ziębicko-oleśnickim i karniowskim przejęli tamtejsze posiadłości kościelne, a rada miejska Wrocławia uznała się za zwierzchnika wszystkich kościołów znajdujących się na obszarze podlegającym jej jurysdykcji. Podział wyznaniowy Śląska stał się faktem, choć organizacja trwałych struktur nowego kościoła potrwała jeszcze kilkanaście lat. W 1523 roku reformacja ogarnęła również Szwajcarię. Tam reformatorami religijnymi byli Ulrich Zwingli i Jan Kalwin. Nieco później wyznawcy obu idei połączyli się tworząc wspólnotę kalwinów. Wśród najuboższych warstw ludności Niemiec narastało wielkie niezadowolenie. Wreszcie doszło do otwartego, powszechnego buntu i w 1524 roku wybuchła w Niemczech tak zwana „wojna chłopska”. Przywódcą najbardziej radykalnego odłamu powstańców był Tomasz Mnzer.
Po stłumieniu powstania chłopskiego w Niemczech, część buntowników i ich ideologów musiała uchodzić przed karą, i szukać sobie innego miejsce zamieszkania. Począwszy od 1525 roku zaczęli stamtąd napływać na Śląsk przedstawiciele radykalnego nurtu reformacji – anabaptyści. Ich ważnym ośrodkiem stała się Bystrzyca Kłodzka, gdzie działał Piotr Riedemann (syn szewca z Jeleniej Góry), autor dzieła „Die Rechenschaft unserer Religion”. Anabaptyści nie uznawali ważności chrztu niemowląt i praktykowali powtórny chrzest dorosłych. Głosili bezwzględny nakaz wspólnoty dóbr i potępiali instytucję państwa, jako ludzkiego wymysłu, zbędnego dla prawdziwych chrześcijan. Bliski poglądom anabaptystów był śląski reformator religijny Kaspar Schwenckfeld, działający na dworze księcia legnickiego, który początkowo cieszył się przyjaźnią i uznaniem Lutra i Hessa. Jednak już w 1525 roku został przez Lutra potępiony, po czym zmuszony był opuścić Śląsk. Zarówno anabaptyści, jak i schwenckfeldyści, jako zbyt radykalny odłam, szybko stali się obiektem prześladowań ze strony duchowieństwa i szlachty obu głównych wyznań.
W 1526 roku Turcja, od dawna już przygotowująca się do wojny, uderzyła na Węgry. Rycerstwo węgierskie pod wodzą króla Ludwika II Jagiellończyka zagrodziło Turkom drogę pod Mohaczem. Bitwa skończyła się jednak wielką klęską rycerstwa węgierskiego; w krwawej bitwie pod Mohaczem zginął także król Ludwik. Wraz z jego śmiercią w 1526 roku wygasła linia czesko-węgierskich Jagiellonów. Śmierć króla Ludwika Jagiellończyka przesądziła o dalszych losach Śląska. Na mocy układów o przeżycie, zawartych w 1515 roku pomiędzy Jagiellonami a Habsburgami, Śląsk, jako część królestwa czeskiego, przeszedł pod panowanie tych ostatnich. Rozległe terytoria Czech, Moraw, Słowacji i zachodniej części Węgier zostają tym samym włączone do monarchii Ferdynanda I Habsburga (brata cesarza Karola V), którego żoną była siostra tragicznie zmarłego Ludwika. Ferdynand I Habsburg koronował się na króla czeskiego w Pradze, w lutym 1527 roku. Odtąd Habsburgowie będą nieprzerwanie panować w Czechach prawie przez cztery stulecia (aż do końca pierwszej wojny światowej), a na Śląsku przez ponad dwa wieki (do 1742 roku).